sobota, 9 czerwca 2012

Pamiętnik Remusa


Pamiętnik Remusa

 Tego dnia byłem niewyspany. Zazdrościłem moim kolegom - Syriuszowi, Jamesowi, czy temu Peterowi co za nimi chodził. Lily też miała fajnie! Zazdrościłem nawet Snape'owi. Tak, tak. Przecież nawet on mógł spokojnie spać. Wiem, to mojs porażka emocjonalna. Jestem zdołowany. Mam jednak szczęście, że mam tu taką "wymarzoną paczkę".
Postanowiłem, że otworzę się na innych Gryfonów i spróbuję polubić Severusa, co pewnie będzie jedną wielką porażką. Na szczęście nauczyciele wiedzieli, że przedwczoraj była pełnia, więc wczoraj miałem prawo się spóźnić i być niewyspanym.
Wczoraj pierwsza była obrona przed czarną magią. Trochę się boję... A jak wilkołak zostanie uznany za czarną magię? No cóż... Poszedłem na lekcję. Następna była lekcja zielarstwa. Miałem dotykać jakichś roślin? A jak dostanę wysypki? Zobaczyłem grzebiących w krzaku Jamesa i Syriusza... Śmiesznie to wyglądało. Tylko ich kolega, Peter stał obok. Zaraz James mu coś powiedział i to Peter odwalał całą robotę. Podszedłem do chłopaków:
- Cześć. - przywitałem ich już trochę pewniej
Coś tam James powiedział, ale byłem zaskoczony i nie usłyszałem go. Zobaczyłem Snape'a rozmawiającego z Lily Evans! Przecież Slytherin ma inną lekcję. Lekko  szturchnąłem Jamesa, aby to zobaczył, ale przekonałem się, że to był zły pomysł. James, Syriusz i ich "sługa" podeszli do Ślizgona i wygarnęli mu kilka słów o tym, jak to wczoraj niegrzecznie... się wobec mnie zachował. Dali mu taką porcję zdań. Oczywiście James był przygaszony, nie był złośliwy wobec Snape'a. Czyżby obecność Lily go tak... oswajała? Zaraz... Snape się wkurzył, jak powiedziałem, że do siebie pasują. Syriusz powiedział, że ten Ślizgon zarywa do Lily... Zaraz, zaraz... James zarywa do Lily! A jednak miałem rację mówiąc Snape'owi, że do siebie pasują? Jestem wróżbitą? No nie wiem, bo następne było wróźbiarstwo z fusów od kawy. Znowu ta babka... Podeszła do mnie i niemiłosiernie pytała o sen. Czy ją do reszty pogrzało?! Jej nikt nie powiedział, że mam likantropię o pełni, a dzień przed pełnia właśnie była. Jak miałem mieć sen? Przez te 5 godzin? Nic mi się nie śniło. I tak powiedziałem...:
- Nic mi się nie, śniło proszę pani.
Popatrzyła na mnie jak na mutanta. Może miała trochę racji... Ale sama jest mutantem. Niech popatrzy na tę swoją krzywą twarz (no to prawda), czy tę rozczochraną na 4 strony świata fryzurę. Koszmar... Jakby mi się śniła, to byłby dopiero horror.
Później były jeszcze 2 lekcje. Dziś wyjątkowo wcześnie kończyły się lekcje.
Wróciłem do Gryffindoru. W pokoju nie było Jamesa i Lily, ale byłem ja i Syriusz. Zapytałem:
- Czy James zarywa do Lily?
Usłyszałem, że tak, że Lily się podoba i Jamesowi, i Severusowi.
- Jaka ona jest i co robi, że jest taka pociągająca dla nich?
Usłyszałem, że jest bardzo inteligentna, miła, pracowita. Podobno to wspaniała koleżanka. Wkrótce potem w sali pojawił się James. Porozmawiałem z nim trochę i podziękowałem chłopakom za wygarnięcie Ślizgonowi. Później pojawiła się Lily, a James, Syriusz i Peter poszli popatrzyć na trening Quidittcha, a podobno nawet James grywał w tę grę. Ja nie poszedłem, chciałem porozmawiać z panną Evans.
- Widać, Lily masz dużo adoratorów i pewnie dużo kolegów. - zacząłem - Bardzo cię lubią i chwalą - nawiązałem do słów Syriusza.
Pogadaliśmy jeszcze trochę i Lily poszła do pokoju. Pouczyłem się trochę i przyszli koledzy. Wysłałem dzięki sowie list do rodziców, a potem spędziłem czas z kolegami. 
Remus
Snape adoruje do Lily, chyba mu szkoda chwili, bo James do niej pasuje, i mu plany psuje
A ten wierszyk wymyśliłem.


Słowo od Autorki: Notki coraz dłuższe, sorki za błędy. ;D

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz