niedziela, 10 czerwca 2012

To tylko ja, twój największy koszmar . Cz. II

Wpadłem jak burza do ukrytej komnaty. Różdżka nieprzyjemnie wibrowała w mojej dłoni; pragnęła, bym użył jej do rozładowania złości, która niebezpiecznie wypełniała nas oboje. Nie zrobiłem tego - cisnąłem nią w miękkie oparcie ulubionego fotela. Zamiast użycia magii podbiegłem do biurka. Miotałem znajdującymi się dookoła mnie przedmiotami. Wiedziałem, że nikt nie mnie słyszy. Chociaż, kto wie, czy ten stary głupiec, Dumbledore, nie znalazł sposobu na podsłuchiwanie?
Jednak złość nie ustępowała; wypełniała mnie po brzegi, ogarniając całe ciało, wszystkie moje członki.
Oparłem się o ścianę i osunąłem się na podłogę. Ukryłem twarz w dłoniach. Nie mogłem się uspokoić. Wreszcie zdenerwowanie ustępowało. Odchyliłem głowę do tyłu, przymknąłem powieki i zmusiłem rozedrganie płuca, by oddychały równo, głęboko.
Poczułem, jak pojedyncza, nabrzmiała łza delikatnie wysuwa się spod zamkniętej powieki, po czym spływa po zmęczonej twarzy.
- Lily. - z mojego gardła wykradł się pełen smutku i żalu szept, który jak nic innego oddawał moje emocje. - Tylko ty się liczysz, Lily.
Moim ciałem zawładnął płacz; jedynym dźwiękiem wypełniającym pomieszczenie było moje rozdzierające łkanie. Nie panowałem już nad emocjami. Moje ciało podrygiwało w rytm zachłannie nabieranych oddechów.
Czułem, jak wraz z ociekającymi łzami emocje opadają. Oczyszczał się mój umysł - znów myślałem chłodno i analitycznie. Targająca moim sercem gorycz została odegnana, by pozwolić mi się zastanowić.
Nie mogłem sobie więcej pozwolić, by zawładnęły mną emocje. Jak mógłbym się pozbyć tego przeklętego Pottera? Agresja i nieopanowana impulsywność nie były moją siłą. A więc co mogło stanowić moją największą broń? Nie spieszyłem się z nazwaniem po imieniu tego, o czym od dłuższego czasu myślałem. Moje myśli błądziły wokół tego słowa, przytaczając kolejne przymiotniki, które mogłyby je określić. Mściwa. Okrutna. Bezuczuciowa. Zimna. Krzywdząca. Niezrozumiała. Krwawa. Bolesna. Piękna.
- Ach, Nienawiść. - mruknąłem. - Jeszcze pożałujesz, Potter. Ja jestem cierpliwy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz